Arkadiusz Łukasz Łodziewski

Jeżeli Twoje,,martwienie się", nie pociąga za sobą działania, ku temu aby przyczynę zmartwienia zlikwidować, to tak jak byś biegł na bieżni, wierząc że naprawdę gdzieś dobiegniesz. Dobiegniesz? Bóg mówi w Piśmie Świętym, abyś oddał Jemu swoje zmartwienia (na które nie widzisz rady). Często więc (rozmawiając o tym) słyszę od kogoś: oddałem to już Jezusowi i jeszcze częściej widzę, że nie oddał tego wcale (niestety)...Oddać tzn. przestać o tym rozmyślać z trwogą, zaufać w 100%, nie przejmować się i nie układać Bogu planów jak ma to zrobić. Oddanie Bogu czegoś - wymaga od Ciebie zgody - na Jego (nie Twoją) drogę. To zazwyczaj eliminuje nasze wszystkie hipotetyczne - poprzednie rozwiązania. Kiedy już coś oddasz Bogu nie dokonuj oceny Jego działania po tym, co widzisz. Dopiero gdy spełni się - popatrz na drogę, którą Ciebie - On do tego poprowadził i podziwiaj